Natalia Kukulska to jedna z najpopularniejszych i najbardziej rozpoznawalnych piosenkarek w Polsce. Znana przede wszystkim jako wokalistka, zajmuje się także tworzeniem tekstów i produkcją muzyki. Natalia zaczęła występować profesjonalnie na scenie w wieku ośmiu lat. Ostatnio Natalia wydała płytę zatytułowaną „Halo tu Ziemia”, natomiast koniec roku 2017 i początek Nowego Roku upłynie pod znakiem trasy kolędowej „Betlejem w Polsce”, podczas której znani artyści wykonają kolędy ze wszystkich stron świata.
Zespół Natalii Kukulskiej, który w stałym składzie jeździ w trasy koncertowe, od kilku lat korzysta z mikserów personalnych Allen & Heath ME-1. Kilka miesięcy temu, zespół zdecydował się na zakup systemu Allen & Heath dLive C1500, wraz z CDM32, rozszerzeniem i kartą Dante. Jednym z realizatorów, którzy mieli wpływ na tę decyzję i na co dzień pracują na konsolecie jest Sławek „Guadky” Gładyszewski.
Pracując z muzykami – w tym z Natalią Kukulską – proponujesz im miksery personalne Allen & Heath ME-1. Jak oceniasz komfort swojej pracy i komfort muzyków podczas pracy z „uszami”?
Sławek Gładyszewski: Komfort pracy z dowolnymi mikserkami personalnymi jest nie do pominięcia, gdyż każdy muzyk reguluje sobie proporcje instrumentów w zależności od własnych potrzeb. Im większy skład tym monitorowiec ma więcej pracy, gdyż w tym samym czasie 10 muzyków czegoś chce. W przypadku monitoringu personalnego czas próby drastycznie się skraca. A to raczej nieodzowny komfort.
Niedawno zespół Natalii Kukulskiej zaopatrzył się w system dLive C1500 wraz z CDM32, rozszerzeniem i kartą Dante. Wcześniej testowaliście ten zestaw. Jak to się stało, że zespół kupił akurat tę konsoletę?
SG: Ekipa firmy Konsbud Audio udostępniła nam prawie identyczny setup na testy. Po szkoleniu w studio poświęciłem dwie doby na wymyślenie i skonstruowanie konfiguracji konsolety tak, aby na jednej desce można było niezależnie pracować nad FOH oraz monitorami dla muzyków (gainy wspólne). Potem przygotowałem miksy utworów, skorygowałem na małym nagłośnieniu i pojechaliśmy na koncert. Do tego momentu pracowaliśmy na dużo prostszym i tańszym (i jak się oczywiście okazuje – dużo gorszym) systemie innej firmy, więc muzycy dostali w te same miejsca inne narzędzia, które znali wcześniej między innymi z firmy GMB (mowa o mikserkach ME-1), a ja zająłem się resztą. Po przygotowaniu systemu FOH nasza praca potoczyła się dalej prawie jak zwykle – czytaj: udało się:) Z tą różnicą, że wszystko zabrzmiało zdecydowanie lepiej, zarówno w słuchawkach muzyków, jak i na froncie. Decyzja zapadła zaraz po koncercie na schodach prowadzących ze sceny, gdzie Natalia i Michał rozpromienieni powiedzieli: Kupujemy to!
dLive z mikserami ME-1 stanowi wygodny system, w którym muzycy obsługują swoje odsłuchy. Czy dzięki temu wystarcza Ci mała powierzchnia C1500?
SG: Zawsze byłem fanem małych mikserów. Wiele lat temu pracowaliśmy z Natalią Kukulską na dwóch Yamahach 01v96 i to był czad.
Technologia poszła mocno do przodu – a co za tym idzie wymagania muzyków również. Stąd nasze poszukiwania i celowy dobór niewielkich komponentów touringowych.
Co najbardziej cenisz sobie z funkcjonalności dLive’a?
SG: Jest mnóstwo rzeczy, które lubię. Przede wszystkim to, że rack mogę postawić na scenie, a sterować z deski po skrętce – to duże ułatwienie logistyczne. Jeśli chodzi o samego dLive’a, bardzo cenię jakość pluginów, a szczególnie Dyn8. Nie da się też nie usłyszeć wysokiej jakości przetwarzania dLive’a w 96 kHz/96 bitów.
Czy korzystasz z aplikacji dedykowanych dLive (OneMix, MixPad)? Jak je oceniasz?
SG: Czasem korzystam z MixPad. Ale szczerze mówiąc – mało kiedy potrzebuję. Aplikacja udostępnia jednak wszystkie potrzebne podręczne funkcje.
Dokonujesz rejestracji audio po dLive. Opowiedz jak to robisz, czy nagrywasz wielośladowo i potem miksujesz czy zgrywasz miksy stereo? Jesteś zadowolony z jakości audio?
SG: Rejestruję tracki po karcie Dante (SRC 48kHz) i w ramach potrzeb miksuję utwory do własnych/zespołowych potrzeb. Jakość nagrań spełnia europejskie kryteria, bez zastrzeżeń.
Jesteś ponoć fanem wirtualnych prób. W dLive używasz do tego Dante…Jak wyglądają wirtualne próby? Co dzięki temu zyskujesz?
SG: Po zarejestrowaniu tracków jestem w stanie odtworzyć koncert w warunkach plenerowych lub klubowych praktycznie w 98%, gdyż tylko żywe bębny słychać ze sceny. Więc zanim muzycy pojawią się na próbie jestem w stanie skorygować wszystko z czym mogę mieć problem w danej lokalizacji. A potem jest już tylko przyjemna „zabawa” w miksowanie:)
Dziękuję za rozmowę.
Dzięki
Zdjęcia: Robert Milanowski